Wielkopolska Teka Edukacyjna

Życie codzienne w okupowanej Wielkopolsce 1939-1945

„Życie codzienne w Wielkopolsce staje się coraz trudniejsze i smutniejsze; ludzie smarują chleb tzw. Brotaufstrich, ohydną marmoladą niewiadomego pochodzenia; gnieżdżą w małych mieszkaniach; dzieci błąkają się bez opieki; rozbrzmiewają w dalszym ciągu salwy plutonów egzekucyjnych; trwają wysiedlenia i przekwaterowania” – wspominał Edward Serwański okupacyjne życie w 1940 r. na kartach książki „Wielkopolska w cieniu swastyki”.

Nie bez powodu Polacy określali swój region mianem „Straflager Wartheland” (obóz karny Kraj Warty). Wszelkie aspekty życia Polaków, którzy uniknęli wysiedleń i pozostali na terenie Wielkopolski zostały poddane kontroli niemieckiej policji i rygorystycznym przepisom wprowadzonym przez administrację okupacyjną. Ludność polską czekała eksploatacja przez wyczerpującą pracę przy niedostatecznym wyżywieniu, opiece lekarskiej i socjalnej, życiu w fatalnych warunkach mieszkaniowych oraz licznych szykanach i ograniczeniach praw ze względu na zaliczeniu do rasy „podludzi”.

Segregacja rasowa. Wprowadzono został całkowity rozdział między Niemcami i resztą ludności. Zakazano kontaktów towarzyskich, małżeństw itd. Towarzyszyło temu wiele szykan np. obowiązek kłaniania się Niemcom czy ustępowania im miejsca na chodnikach. Polakom nie wolno było także przebywać w miejscach oznaczonych jako „Nur für Deutsche” (Tylko dla Niemców). Rozdział narodowościowy dotyczył wszystkich dziedzin życia m. in. kościołów, parków, placów zabaw, miejsc w tramwajach czy czasu zakupów w sklepach, a nawet cmentarzy.

Prawo karne. Całe życie codzienne toczyło się pod terrorem prawa karnego (od 1942 r. obowiązywało specjalne prawo karne dla Polaków i Żydów). Wyroki śmierci zapadały nie tylko za przynależność do organizacji konspiracyjnych ale np. za drobne kradzieże czy nielegalny handel.

Praca i zarobki. Wprowadzono surowo egzekwowany obowiązek pracy dla Polaków w wieku od 12 lat do 55 lat kobiety i do 70 lat mężczyźni. Godziwe płace otrzymywali tylko Niemcy, natomiast płace Polaków nie zapewniały wystarczających środków do życia. Od początku okupacji Polaków zmuszano do nie opłacanych prac przymusowych, często w niedzielę. Polacy nie mogli być właścicielami przedsiębiorstw przemysłowych, handlowych, warsztatów rzemieślniczych i gospodarstw rolnych. Nie mogli pracować na kierowniczych stanowiskach, ani wykonywać wolnych zawodów. Czas pracy w 1943 r. wynosił nawet 80 godzin tygodniowo. Polacy obciążani byli dodatkowymi podatkami, co powodowało, że ich realne dochody były znacznie niższe niż dochody Niemców. Pozbawiono ich także możliwości godziwego wypoczynku. Od 1942 r. nie udzielano im w zasadzie urlopów.

Kultura i rozrywka. Zlikwidowano wszystkie polskie instytucje kulturalne i skonfiskowano ich mienie. Polskie życie kulturalne zeszło do podziemia. Władze okupacyjne przykładały dużą wagę do szerzenia kultury niemieckiej. Miały temu służyć liczne wystawy, koncerty i przedstawienia teatralne tylko dla Niemców. Polacy mieli znacznie ograniczony  dostęp do rozrywki i sportu.  Duże znaczenie przywiązywano natomiast do krzewienia kultury fizycznej wśród ludności niemieckiej.

Warunki mieszkaniowe. Polacy zostali przesiedleni do najgorszych mieszkań (np. niewielkie sutereny), gdzie panowały prymitywne warunki higieniczne i duże zagęszczenie. „Dom stracił swój istotny charakter. W przeludnionej, przeładowanej sprzętem izbie, trudno znaleźć zakątek dla siebie, gdzie można by się odprężyć, […]. Rola domu-twierdzy w walce z niemczyzną została przez system hitlerowski mocno podważona, bo rozbił on rodzinę polską i ognisko rodzinne.” – pisano w raportach polskiej konspiracji. W zimie panował dotkliwy chłód (Polacy otrzymywali tylko ¼ przydziału opałowego przyznawanego Niemcom). W miarę przedłużania się wojny władze ograniczały coraz bardziej limity zużycia gazu, prądu i nafty (która służyła do oświetlania), co uderzało w całą ludność. Natomiast Niemcy byli uprzywilejowani w warunkach mieszkaniowych. Ustalono dla nich model mieszkania o wysokim standardzie, w skład którego wchodziły 3 izby z łazienką, bieżąca woda, gaz, elektryczność. Sytuacja ich uległa pogorszeniu, gdy osiedlać zaczęto w Kraju Warty ewakuantów z bombardowanych miast niemieckich (tzw. Westbomberów).

strong>Reglamentacja żywności, ceny urzędowe. Jesienią 1942 r. wśród ludności polskiej w Kraju Warty krążył dowcip: „Jaka jest różnica pomiędzy rokiem 1939 a 1942? W 1939 r. nosiliśmy kołnierzyki nr 42, a w roku 1942 nosimy nr 39”. Ten czarny humor trafnie oddawał codzienne problemy. System reglamentacji żywności (tzn. przydziały kartkowe) obowiązywał w Trzeciej Rzeszy jeszcze przed wojną. Szybko wprowadzono go również w Wielkopolsce. Ceny ustalane przez państwo nie miały nic wspólnego z panującym na rynku popytem i podażą. Niektórych towarów Polacy w zasadzie nie otrzymywali. Od lutego 1941 r. reglamentacją objęto wszystkie produkty rolne i żywnościowe, a od sierpnia zakazano nabywania owoców. Sukcesywnie wychodziły rozporządzenia ograniczające zakup kolejnych produktów. Przydziały kartkowe dla Polaków były niższe niż dla Niemców. Polak pracujący otrzymywał na kartki tylko 50% normy żywieniowej. Wbrew oficjalnej, niemieckiej propagandzie  sklepy w drugim okresie okupacji zazwyczaj świeciły pustkami.

Czarny rynek czyli tzw. zakup pod ręką. Nielegalny handel w Wielkopolsce zaczął się rozwijać  już od jesieni 1939 r. Miał on swoją specyfikę, spowodowaną obowiązkiem przymusowej pracy wobec ludności polskiej i żydowskiej. Praktycznie każda polska rodzina została zmuszona do aktywności na „czarnym rynku”, co należy zaliczyć do  kategorii samoobrony społecznej i walki ekonomicznej z okupantem.  W handlu czarnorynkowym aktywnie uczestniczyli w roli pośredników Niemcy, którzy czerpali z tego znaczne zyski. Pewnym sposobem była kradzież kart żywnościowych lub odkupywanie ich od Niemców. Również w konspiracja polska drukowała fałszywe kartki. Znaczącym źródłem nielegalnego handlu była wieś. Mimo częstych niemieckich kontroli, chłopi oszukiwali i ukrywali nadwyżki żywności, a także prowadzili nierejestrowaną hodowlę zwierząt. Najbardziej pożądanymi towarami było mięso z nielegalnego uboju i bimber. Działały wówczas spółki (też polsko-niemieckie) zajmujące się ubojem, transportem i rozprowadzaniem mięsa. Groziły za to surowe represje, choć kary dla Niemców były znacznie niższe.  Polakom natomiast groził wyrok śmierci za tzw. handel łańcuszkowy, osadzenie w  więzieniu czy obozie koncentracyjnym. Trudno ustalić rozmiary tego procederu, np. w powiecie tureckim w ciągu kilku miesięcy w 1941 r. policja wykryła 50 przypadków nielegalnego uboju zwierząt. Rozpowszechniły się także  bimbrownie – pędzono spirytus nocą w zacisznych krzakach (stąd nazwa „krzakówka”, „księżycówka”). Szczególnie wysokie kary Niemcy dawali za pędzenie bimbru z  cukru i zboża, uznając to za sabotaż gospodarczy. Cechą odmienną czarnego rynku Kraju Warty w porównaniu z Generalnym Gubernatorstwem był brak pośredników. W GG wykształciła się bowiem grupa szmuglowników – osób trudniących się zawodowo nielegalnym handlem, traktującym go jako jedyną formę zarobkowania. W Kraju Warty ze względu na powszechny przymus pracy było to niemożliwe. Dominował tu handel łańcuszkowy, w ukryciu, którym zajmowały się nieformalne grupy zaufanych osób.

Rodzina. Szczególnie trudna była sytuacja polskich dzieci, zwłaszcza tych najmłodszych, których matki zmuszone były do wielogodzinnej pracy. Polityka okupanta zmierzała do ograniczenia rozrodczości Polaków, m. in. poprzez utrudnianie powstawania nowych małżeństw i rozbijanie już istniejących. Zabroniono ślubów kościelnych w większości powiatów. Od maja 1943 r. wprowadzono ograniczenia wiekowe przy ślubach cywilnych- (mężczyzna musiał mieć ukończone 28 lat a kobieta 25). Przyznano minimalne świadczenia socjalne, iluzoryczna była też opieka medyczna. Natomiast w rodzinach niemieckich propagowana była wielodzietność, którą wspierano przez rozbudowywany system pomocy socjalnej oraz specjalne wyróżnienia dla matek, które urodziły większą liczbę dzieci. Powstawały także liczne przedszkola, szkoły, ośrodki opiekuńcze dla dzieci.

Święta. Czas wojny sprawił, że niektórzy Polacy w ogóle nie mogli obchodzić świąt. Inni starali się je przygotować tak jak mogli, by spędzić chwilę z bliskimi, chociażby przy kawie z jęczmienia i placku z marchwi. Podczas Bożego Narodzenia w 1944 r. niektórzy nie mieli nawet opłatka (zamiast niego dzielili się ziemniakami), inni nie mieli nawet z kim się podzielić. Wielkopolanie, życzyli sobie w tę ostatnią wojenną Wigilię – jak wspominała Urszula  Szkaradkiewicz: „[…] wolności, aby Polska była wolna, żebyśmy mogli żyć jak normalni ludzie”.

Wielkopolska Teka Edukacyjna

creative

Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Bez utworów zależnych 3.0 Polska (CC BY-NC-ND 3.0 PL)
Więcej informacji tutaj.

Wielkopolska Teka Edukacyjna traktowana jest jako kompletny zbiór, przedziały czasowe (1939-1945; 1946-1969; 1970-1990) są zamkniętymi utworami i każde dodatkowe użycie poszczególnych elementów strony (np. zdjęć) wymaga odrębnej pisemnej zgody.

Znajdz-nas-na-facebooku